Reprezentować interesy społeczności lokalnej - rozmowa z Janem Pokrywką
Gazeta Prowincjonalna: Kandyduje Pan do sejmiku województwa z listy Unii Polityki Realnej. Jak to wytłumaczyć, skoro zawsze krytykował Pan ten szczebel samorządowy?
Jan Pokrywka: W naszym systemie trzy szczeble samorządowe są zbyteczne. Gmina tak – to zrozumiałe i nie trzeba tłumaczyć. Dwa pozostałe, czyli powiatowy i wojewódzki trochę się dublują, przenosząc w dół zadania administracji rządowej. Ale skoro są, to trzeba w nich uczestniczyć zamiast narzekać, że ciągle coś jest nie tak. Prawica, mam tu na myśli głównie UPR szczebel wojewódzki trochę odpuściła co spowodowało, że jest on najbardziej lewicowy. Jeżeli porównać preferencje w gminach, to nie specjalnie się one przenoszą na wyższy poziom, który jest wyjątkowo upartyjniony.
GP: Wszyscy mówią o odpolitycznieniu a jaki jest koń – każdy widzi.
JP: Najgłośniej o tym krzyczy Platforma, która ma rząd, większość sejmową i prezydenta, nie mówiąc o wpływach w samorządach wszystkich szczebli. Toż to jest właśnie polityka. Ale to skutek finansowania partii z budżetu państwa, a dokładnie tych, które przekroczyły pewien próg. Przed kilkoma laty PO idąc do wyborów głosiła koniec finansowania z budżetu, ale gdy stała się głównym beneficjentem – zdanie zmieniła. Podobnie jak w wielu innych sprawach. Kto się nie załapał – nie ma kasy, a więc na starcie jest na przegranej pozycji. Jestem optymistą i wierzę w zdrowy rozsądek wyborców, dlatego kandyduję.
GP: Czy to wiara nie na wyrost?
JP: Wielkim sukcesem UPR jest zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości przez społeczeństwo jako ogół. Przed 20 laty trzeba było ludziom tłumaczyć, co to są podatki, budżet państwa, itd., teraz to każdy rozumie. Naprawdę, świadomość się zmieniła na lepszą. Większość rozumie zagrożenie płynące z tytułu zadłużenia gmin i państwa w ogóle.
GP: Ale bez tego wielu inwestycji nie dałoby się zrealizować.
JP: To prawda, ale też wiele jest zbytecznych. Z drugiej strony władza centralna przerzuciła na gminy wiele zadań nie dając na to pieniędzy lub dając za mało. To prosty mechanizm o którym piszę od lat: aparat administracyjny jest za drogi, a powiaty – zbędne. Niektóre absurdalne. Weźmy „nieśmiertelny” przykład dróg, które na rożnych odcinkach mają rożnych administratorów i jakoś nigdy nie udało się zrobić remont całości, a w najlepszym razie – odcinki. Tymczasem drogi stanowią całość jako sieć transportowa. Ziemia Kłodzka – tak to nazwę, ze względu na przygraniczne położenie ma szczególną rolę w rozwoju transportu i turystyki, a więc od nas trzeba zacząć i posuwać się dalej. To my stanowimy przedłużenie Europy Centralnej.
Weźmy przykład Wrocławia. Ile tam się inwestuje w infrastrukturę pod kątem Euro 2012, niezależnie jak by tę imprezę oceniać. A przecież całe Euro to we Wrocławiu trzy mecze, z międzypaństwowym cztery. Jeżeli spojrzeć na mapę to aż się prosi aby skomunikować naszą ziemię z Wrocławiem. To ile się jedzie z Kłodzka do Wrocławia samochodem, a jeszcze lepiej – pociągiem, zakrawa na kpinę. Ale też to przerasta możliwości gminy czy powiatu.
GP: Kim powinien być radny w sejmiku wojewódzkim?
JP: Przede wszystkim reprezentantem interesów naszego regionu. Z definicji radni wojewódzcy mają dbać o cywilizacyjny rozwój województwa, wprowadzać racjonalne plany zagospodarowania przestrzennego i prowadzić sensowną politykę finansową. Krótko mówiąc, zgodnie z zasadą pomocniczości: mają zajmować się tym, co przekracza możliwości gmin i powiatów, ale, co najważniejsze - reprezentować interesy społeczności lokalnych wobec władz centralnych.
GP: Dziękuję za rozmowę