Protesty związkowców

Autor: 
Mirosław Awiżeń

... na pierwszy rzut oka wydają się całkiem absurdalne. Bo skąd wziąć, żeby dać. Ale związkowcy może wiedzą co czynią. Bo przecież ich siła leży w zasadzie w dużych przedsiębiorstwach, w sporej większości własności państwowej. Takie np. KGHM (wydobycie i przetwarzanie miedzi i srebra) odnotowuje rocznie przychody w kat. miliardów złotych. Z zyskiem dzieli się niesprawiedliwie. Państwo i prywatni udziałowcy (najczęściej zza granicy) w ramach dywidendy zabierają lwią część zysków. Tak samo jest w spółkach węglowych, elektrowniach czy konglomeratach naftowo-gazowych. Każde z tych wielkich monopolistów osiąga miliardowe zyski a płace ich pracowników stanowią nieduży koszt. Podobnie rzecz ma się z bankami. Skąd u licha takie zyski? Odpowiedź jest prosta. Z pracy ludzi tam zatrudnionych. Zatem - związkowcy mają rację starając się, aby zysk był uczciwiej podzielony.
Gdyby, na przykład - zrównać płace górników, nafciarzy, bankowców z poziomem europejskim stosownie do efektywności pracy (powiedzmy pomnożyć dzisiejsze płace w tych gałęziach o dwa), wówczas na rynku znalazłoby się więcej pieniędzy u całej rzeszy ludzi a mniej pieniędzy „wywędrowałoby” za granicę bądź do jednej państwowej kiesy. Kto by na tym zyskał? Po pierwsze pracownicy, po drugie kasa państwowa, do której wpłynęłoby więcej pieniędzy z podatków PIT i obowiązkowych składek (zdrowotnych, rentowych, emerytalnych). Pieniądz by się kręcił, a ma on tylko wtedy wartość, kiedy „się kręci” a nie tkwi w kasach nielicznych dysponentów.
Uruchomienie w ten sposób zasobów (zysków) dużych przedsiębiorstw uruchomi również rynek wokół, bo wiadomym jest, że przy dużych zakładach pracę znajdują tysiące małych przedsiębiorstw kooperacyjnych.
Rodzi się obawa, że ci „państwowi” pracownicy będą mieli o wiele więcej niż „prywaciarze”? Pewno tak, ale te różnice nie będą tak znaczące jak w wypadku uposażeń dyrektorów, prezesów czy właścicieli dużych korporacji.
Można pokusić się i o inny wariant. Niech będą niskie płace, ale firmy typu górnictwo, banki swój zysk przeznaczają nieomal w całości na inwestycje. Wówczas znów - więcej miejsc pracy, więcej pieniędzy na rynku, mniej bezrobotnych....
A można też tkwić w miejscu, pozwalać na „kominy płacowe” i „doły płacowe” a żyć z dywidend i łatać powiększające się dziury potrzeb.

Ps. I tak ponad 70% produktu narodowego wytwarzają małe i średnie firmy.

Wydania: