W hołdzie śp. Ryszarda Grzelakowskiego
A w Różanym Dworze smutek i żal wielki po śmierci Przyjaciela naszego – Ryszarda Grzelakowskiego. Myślę, jak ująć w ramy życie tak cenne i opowiedzieć o tym wielkim Polaku, zacnym człowieku. Mam nadzieję, że życie i praca tego wybitnego człowieka doczeka się monografii. Myślę, że ktoś z grona młodych historyków, naukowców podąży wytrwale i z benedyktyńską cierpliwością, śladem tej wielkiej postaci. Być może będzie to praca zbiorowa, interdyscyplinarna, bowiem Ryszard Grzelakowski to człowiek – księga XX wieku i świadek wydarzeń wojny i pokoju. To II wojna światowa odcisnęła piętno i ukształtowała jego charakter w szczególny sposób, czyniąc go orędownikiem pokoju. Bowiem najgorszy i najbardziej niesprawiedliwy pokój – przewyższa najbardziej sprawiedliwe wojny. Wojny, które rozgrywają się na oczach świata, akcentując sentencję, że szlachetny cel uświęca środki. Ileż to razy, tu w Saloniku Literackim Różany Dwór, dniami i wieczorami rozmawialiśmy o tym, że nie ma spraw tak świętych i szlachetnych, które usprawiedliwiałyby wojnę. Zagładę milionów ludzi, narodów, anihilację dóbr materialnych i ducha. Owego człowieczeństwa, które na czas wojny zamiera i usypia. Pamiętam tyle słów dobrych i mądrych wypowiedzianych przez Ryszarda … Rysia. Bowiem tak do niego mówiliśmy tutaj, pośród nas. Nigdy inaczej.
I odszedł nasz biały gołąbek pokoju, tak pełen pokory i dobroci – jak tylko może być człowiek. Gdy żył, nie uświadamialiśmy sobie, że wszystkie nasze rozmowy o ludziach i ich pracy, o kulturze, o tym czym jest i powinno być dobro narodowe, a też o rzeczach zwykłych, ludzkich, codziennych … wszystkie one kończyły się zawsze opowieścią o wojnie. A ponieważ historie opowiadane łagodnym głosem Ryszarda Grzelakowskiego, kryły prawdę, prawdę przeżytą, prawdę naoczną i dotkliwą… chciałam aby przesłanie to, jak znak pokoju – powędrowało do wielu ludzi. Aby słowa jego stały się prawdą wysłuchaną i przyjętą przez wielu. To jak kręgi na wodzie. Wystarczy rzucić słowo – jak kamień w toń, a utworzą się kręgi, które promieniście rozchodzić się będą, dalej i dalej. Zimą, podczas ostatnich odwiedzin Rysia, planowaliśmy, aby tej jesieni przygotować jego spotkanie autorskie w Saloniku Literackim Różany Dwór. Taki uroczysty wieczór przy kominku, przy świecach, połączony z benefisem twórczości. Opowiedzieć miał o życiu trudnym, pełnym pracy i tej szczególnej troski o dobro wspólne. Bowiem człowiek ten życie swoje długie i zacne oddał społeczeństwu i tej pracy, tak niewdzięcznej, którą zwiemy pro publico bono. Pracy jakże zaszczytnej, bowiem budującej gmachy nie z materii, ale z ducha, który wiecznym jest. I my, i te mury, w nicość się po wiekach obrócą, a pomniki ducha wiecznymi się staną. Wielki to zaszczyt w służbie społeczeństwa życie wieść i dzień każdy szary temu poświęcać.
Myślę i wspominam Rysia, gdy mówi o pokoju na świecie, w Europie, w Polsce. O pokoju na Śląsku, w miastach naszych i wioskach. A może odwróćmy hierarchię. Bowiem wszystko na tym świecie, gdzieś się rozpoczyna. A pokój ten buduje się w rodzinach naszych, w społecznościach lokalnych, tych w których żyjemy, miasteczkach, wioskach, krainach, państwach, kontynentach, a później na świecie całym. I tu, leży ta wielka zasługa pracy w pokorze dla pokoju. Służba dniem zwykłym, pracowitym i dobrym słowem. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Wytrwale.
Jak piękny przykład nam dałeś … Przyjacielu. Jak proste wyznaczyłeś drogi. A przy tym serdeczne i uśmiechu pełne, pomimo trosk, bólu
i walki z nieuleczalną chorobą.
Dziękuję Ci Przyjacielu, że mogłam Cię poznać, współpracować z Tobą, uczyć się od Ciebie. Dziękuję. Chwała Twojej pamięci.
Mam też nadzieję, że Twoja mądrość, dobroć i wielkie zasługi dla naszego społeczeństwa, sprawią że doczekamy się książki o Tobie. Twojej biografii, która będzie naszym wspólnym dziełem. Dziełem ludzi, którzy Cię znali, kochali i szanowali. Książki, w której znajdą się Twoje publikacje, obrazy przez Ciebie malowane, fotografie oraz nasze wspomnienia.
Śmierć Ryszarda Grzelakowskiego pogrążyła w smutku nie tylko jego rodzinę, przyjaciół i współpracowników, ale też mieszkańców Ziemi Kłodzkiej, a szczególnie społeczność jego ukochanego miasta. Miasta Duszniki-Zdrój, które ukochał, o którym pisał i które malował na swoich obrazach.
Czy wiecie Państwo, że jakiś czas temu władze miasta Dusznik podjęły decyzję i planują zamianę nazw istniejących dwóch ulic – na ulice... orlicką i sudecką. Takie to z Dusznik płyną wieści. A ja mam nadzieję wielką, że wszyscy Duszniczanie sprawią w swej mądrości i dobroci, że pamięć o Ryszardzie Grzelakowskim przetrwa nie tylko w nas, nie tylko w jego książkach i obrazach, ale też w nazwie nowej ulicy w Dusznikach Zdroju. Ulicy … Ryszarda Grzelakowskiego. I to proszę władze miasta i społeczeństwo. Hołd złóżmy Jego pamięci. Niech spoczywa w pokoju.