Myśli. Transfer

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Ciężki czas inflacyjny, niedobory węgla, kłopoty z gazem plus reszta problemów, jakie właśnie wstrząsają naszym krajem, z winy jak wiemy EU, wojny i Tuska – zmuszają do zaciśnięcia pasa. Nasi rządzący, chcąc wesprzeć nas w tym trudnym okresie, wychodzą co rusz z dobrymi radami. Jako przykładna obywatelka dostosowuję się do nich. Tak więc zaciskając zęby, na tyle mocno, by nie dostać szczękościsku, przed rozpoczęciem urlopu, wpierw ociepliłam mieszkanie – wydziergałam na drutach śliczny, ciepły sweterek i jeszcze szaliczek, bo mi zostało nieco włóczki. Jak przyjdą mrozy ubranko będzie, jak znalazł – mieszkano i ja – nie zmarzniemy.
Wakacje spędzam w leśnej głuszy, u znajomych, gdzie rozbiłam sobie namiot, wszystko wedle sugerowanych „dobrych rad”. Oczywiście nie zapomniałam i o diecie pn. Można jeść trochę mniej i trochę taniej. Tutaj przyznam, Szanownym Czytelnikom, że miałam lekki zgryz, bo i tak jem niedużo, no ale ostatecznie udało się: woda i liść sałaty, to znalazło się w moim jadłospisie. Czasem zaszaleję i dodaję do tego liść szczawiu, zerwany na leśnej łące – uchm... pychotka.
W trakcie wakacyjnego urlopu pozwalam wypoczywać swoim myślom na ich zasadach, dając im pełny luz. Przyznam, że skutkuje to ciekawymi efektami, gdy tak moje myśli niczym nieposkromione, płyną sobie na fali letniego relaksu w różnych kierunkach. Trzeba tu nadmienić, że moje myśli, bardzo błyskotliwe, nawiasem mówiąc, nie mają w zwyczaju obierać kierunków błahych (nawet, gdy wypoczywają) – obierają kierunki z kręgu tych naukowych, filozoficznych i egzystencjonalnych. Inteligencja, jak wiadomo rządzi się swoimi prawami.
Najprawdopodobniej w wyniku restrykcyjnej diety, moje myśli dopadł „efekt analizy głupot”. Już tłumaczę, czym ten efekt jest – otóż moje myśli wyłapują ze środowiska wszelkie możliwe głupoty. Być może moje szare komórki, które są obecnie na diecie, w ten sposób się bronią – podsuwają mi analizę głupot, by mnie zmęczyć, a tym samym zmusić do najedzenia się wreszcie do syta. Cóż... na razie się nie poddaję, ale jest, ciężko.
Ktoś powiedział, że obecnie głupota, to przejaw nowoczesnego myślenia. Przyglądając się temu, co dzieje się na świecie, nie sposób się z tym nie zgodzić. Ale, ale, zapewne ciekawi Drogich Państwa, co też za głupoty wyłapały i następnie przeanalizowały moje myśli. Można tu przebierać jak w ulęgałkach; skupię się na jednym niewątpliwym hicie. Numerem jeden jest medialny szał z transferem polskiego piłkarza, który zdecydował się przejść z klubu A do klubu B, niestety napotkał problemy – piłkarską sagę można było śledzić do woli w mediach. Moje myśli analizując to „szaleństwo”, doszły do wniosku, że świat stanął na głowie; bez względu na wirtuozerię umiejętności, jakie ten piłkarz sobą prezentuje, on tylko kopie piłkę. Ileż można ten temat wałkować. Nawet noblistom nie poświęca się tyle uwagi i nie skupia się z taką ekscytacją na ich gratyfikacji za niewątpliwe osiągnięcia. Wracając do piłkarza, mimo że telenowela dobiegła końca i piłkarz szczęśliwie zakotwiczył w klubie B, nie oznacza to niestety, że media zakończą „szaleństwo” – od teraz truć będą, jak piłkarz gra, ile goli strzelił albo i nie strzelił, co porabia, gdzie bywa i z kim, co jada i gdzie, co mówi i komu, jaką robi minę i do kogo etc. Gazety i portale będą prześcigać się w najwymyślniejszych (czyt. najgłupszych) nagłówkach, byleby tylko skusić do przeczytania artykułu. Z ostatniej chwili: na stronie oficjalnego sklepu klubu pojawiła się koszulka piłkarska z nazwiskiem Polaka. Jej koszt to ponad sto euro. Koszulka meczowa jest nieco droższa – bez względu na wersję „domową” czy „wyjazdową”. Ja czekam na koszulkę nocną, wtedy być może się skuszę.

Wydania: