A co tam w Różanym Dworze...
A co tam w Różanym Dworze … Matki Boskiej Zielnej, zioła, zioła, zioła i ziół pachnących bukiety czyli limes pomiędzy gorącym, upalnym latem, a jesienią złotą. A też pracy na Wyspie owoce … czyli wyspa śpiewająca co w błękitach tonie i Carmel Madonna z Milnej, oraz Goście i Rezydenci, czyli obrazy artysty malarza Jana Lukawskiego z Bonn, pisarz Zbigniew Niedźwiedzki-Ravicz i trzeci tom powieści o księżnej Daisy von Pless, oraz Oleńka Pijanowska-Adamczyk co na jesień życia do Polanicy przybywa.
Wolany 4 września 2006
Wieczór ciepły
świerszcze grają
W Ziołach
w Ziołach
w Ziołach
Wiatr szeleści
przedwieczorne
śpiewa Pieśni
O Lecie co minęło
właśnie
O świerszczach
co bajają Baśnie
zanim Zimą
wszystko w zapomnieniu zaśnie
/Monika Maciejczyk/
Potęga Matki Natury, której my ludzie jesteśmy maleńką, ale jakże ważną częścią... ma cudowną właściwość zakodowaną kosmicznym dziełem stworzenia... nie pozwala się złamać. Choć ta maleńka drobina ludzka w swej rozlicznej mnogości czyni wszystko co może, aby działaniem swym wynikającym z sentencji... „Cel uświęca środki” ... iść ku przyszłości i rozwojowi ludzkości drogą nad urwiskiem. Bowiem ryzyko tych działań jest ogromne, choć w wizualizacji twórczych umysłów osłodzone wizją świata III tysiąclecia. Największe umysły współczesnej nauki pracują niezmiennie nad przyszłością, jednak ci z nich, którzy wiedzą najwięcej... mówią, że nie wiedzą … nic.
A ja, obserwuję świat wokół mnie i nie napawa mnie to optymizmem. Jednak powiem Wam, że gdy widzę moc natury i jej rozpaczliwą walkę z człowiekiem o przetrwanie, to pewność mam... finalnego zwycięstwa życia.
Natura cyklicznie zmienia dekoracje i upalne lato skłania się ku jesieni łaskawej, żniwnej, złotej, dorodnej i owocu pełnej. I jest w Polsce święto, tradycją naszą wielowiekową uświęcone. Dzień upalny, kiedy od pól i lasów lud naręcza ziół niesie. Bukiety polne, pełne woni gorącego lata i jesieni złocistej – Świętem Matki Boskiej Zielnej zwane. Łagodny limes. Granica przejścia upalnego lata w nadchodzącą chłodnymi wieczorami jesień. Mgły i oczerety, co na straży stoją. Zmiana barw łagodna, woni przecudnych, wieczorów spokojnych i modlitwy pełna.
Pożegnałam już wyspę tonącą w błękitach. Ile to już lat... blisko ćwierć wieku, wracam tam każdego lata do moich chorwackich Przyjaciół. Tam, gdzie mój drugi dom. Dom Duszy. Tam maluję i piszę. A łagodność i łaskawość czasu sprawia, że wszystko co najlepsze i najpiękniejsze w mojej pracy literackiej i malarskiej powstało tam, na wyspie. W tym roku podarowałam ludziom z mojej wioseczki śpiewnik domowy pod moją redakcją– Piosenki z Różanego Dworu – A Ty mnie na wyspę zaprowadź, który ukazał się drukiem w styczniu 2022 roku. A tam moje teksty poetyckie, proza i cudna muzyka kompozytora, pianisty Marcina Szczepankiewicza, a wszystko we współpracy z Danutą Szczepankiewicz, pedagogiem, muzykiem i wokalistką. Rodzina Tudorów w maleńkiej błękitnej wiosce na Wyspie Hvar cieszy się naszym śpiewnikiem, a jeden z egzemplarzy znalazł swoje spokojne miejsce w kapliczce św. Antoniego na wzgórzu białym z widokiem na błękitne morze. Namalowałam w tym roku obraz, o który prosili mnie ludzie z wioski. I powstał obraz – Carmel Madonna z Milnej, który będzie darem dla ludzi dobrych, kochanych i tej maleńkiej świątyni na wyspie. Obraz do kościółka na skale pod wezwaniem Madonny z Carmelu.
W pierwszych dniach sierpnia powróciłam do Różanego Dworu, a tam... praca, praca, praca, co z dniem wstaje i nocą późną zasypia. Praca co cieszy i daje moc przetrwania chwil trudnych i niebezpiecznych. Praca co kształtuje i daje poczucie szczęścia.
A wieczorami po pracowitym dniu, tuż przed zaśnięciem... można jeszcze marzyć.
Kochany Różany Dwór pełen Gości – literatów, artystów, muzyków i tych co pragną poznać i zrozumieć miejsce, gdzie rodzi się sztuka i przyjaźń, i to coś co nieuchwytne...
Rezydent Różanego Dworu Zbigniew Niedźwiedzki-Ravicz w małym pokoiku na poddaszu pisze kolejny tom powieści o księżnej Daisy von Pless.
Zagościł też Jan Lukawski z Bonn z obrazami – tryptykiem pochwalnym jego autorstwa. Z ogromną nieśmiałością i radością przyjęłam trzy obrazy. A tam... ja z Przyjaciółmi i ten klimat szczególny i niepowtarzalny. Klimat chwil. Dziękuję Ci Janku za tyle lat twórczej współpracy. Dziękuję za Twoje dzieła malowane w Niemczech, a tak bardzo polskie. Dziękuję za przyjaźń i pasję Twoją, co pozwala ci wzrastać wyżej i wyżej …
Jan Lukawski związany z Dusznikami, zakochany w Chopinie i Violetcie Villas, obecnie mieszka i tworzy w Bonn. W wielkiej pracowni maluje setki obrazów, eksperymentuje, poszukuje nowych dróg i środków wyrazu. Wystawia swoje dzieła na wernisażach w Niemczech. Ceniony to twórca, dążący w swym malarstwie do wzmocnienia ekspresji. Zaskakujący, prowokujący, czasem infantylny i wiecznie poszukujący odpowiedzi na nasz świat. Droga twórcza Jana Lukawskiego rozpoczęła się przed laty w... cukierni. Bowiem nasz Jan jest z zawodu... cukiernikiem. Autorem przepięknych scen figuralnych na tortach jubileuszowych i ciastach jego wypieku. Ileż to razy pracowaliśmy wspólnie w kuchni Różanego Dworu nad różami z ... marcepana. Obecnie Jan Lukawski jest dojrzałym i uznanym twórcą, absolwentem szkoły profesor Renate Petruck, jej wieloletnim uczniem i współpracownikiem.
A owoc tej pasji Jana, to oryginalne w formie i treści obrazy olejne i eksperymenty prowadzone przez mistrza w innych technikach malarskich. Mam nadzieję, że uznany zostanie w pełni jego talent na naszej Ziemi Kłodzkiej. I pewnego dnia wernisaże i stałe ekspozycje prac Jana Lukawskiego będą obecne w naszych instytucjach kultury.
Pisząc te słowa, przygotowuję się logistycznie wspólnie z moją przyjaciółką Grażyną – córką Oleńki Pijanowskiej-Adamczyk do wielkiej przeprowadzki naszej kochanej 100 – letniej Literackiej Mateczki z DPS-u we Wrocławiu do naszej małej, pełnej ciepła i dobroci placówki dla seniorów w Polanicy Zdroju. Za kilka dni nestorka Dolnośląskiego Związku Literatów Polskich, kombatantka Powstania Warszawskiego, wybitna pisarka i poetka Aleksandra Pijanowska-Adamczyk będzie rezydentką domu spokojnej starości w naszym miasteczku. W środę w godzinach porannych z Wrocławia wyjedzie transport medyczny, przewożący naszą zasłużoną 100-latkę do Polanicy.
A tutaj, życzliwość i spokój. Opieka i wiele ciepła na co dzień jak to bywa w maleńkich domach seniora. A pokoik co czeka na naszą jubilatkę, to sama jasność i słońce. Od wschodu, poprzez południe do zachodu słońca, z widokiem na góry nasze i lasy, i błękitne niebo.
Wiem, że Oleńka będzie tu u nas szczęśliwa. A moje serce … rośnie.