Felieton Jana Pokrywki – październik 2025
Co wywołuje gluten?
Odpowiedź znają wszyscy: celiakię. Ale czy tylko? Okazuje się, że nie. Ale najpierw uwaga: gluten to nie tylko zboża, lecz produkty nieprzetworzone, np. wędliny. Dodatek glutenu czyni te produkty smaczniejszymi, ale przez to bardziej szkodliwymi.
W 1980 r. po raz pierwszy zdefiniowano nieceliakalną nietolerancję glutenu (NCGS). Objawy tejże podobne są do celiakii ale bez uszkodzenia jelit i produkcji przeciwciał.
„Tradycyjnie” gluten powoduje rozszczelnienie jelit, a do tego jest silnie immunogenny, powodując m.in. reumatoidalne zapalenia stawów, atopowe zapalenia skóry, chorobę Leśniowskiego-Krohna, a nawet depresję.
W przypadku NCGS mamy do czynienia z szeregiem objawów, które lekarze rzadko z tym wiążą. Są to dość nietypowe choroby jak:
-ataksja glutenowa – choroba neurologiczna, gdy gluten atakuje móżdżek powodując zaburzenia równowagi, koordynację ruchów i niewyraźną mowę;
-depresja i mgła mózgowa;
-autyzm i ADHD u dzieci;
-trądzik i egzemy;
-zespół przewlekłego zmęczenia.
Jak zatem rozwiązać problem z glutenem? Proponuję, aby przynajmniej na 30 dni przeprowadzić eksperyment polegający na:
-wyeliminować glutenu z diety;
-wybierać produkty naturalne, nisko węglowodanowe.
Na koniec uwaga: mamy złe nawyki żywieniowe, oparte w dużej mierze na pieczywie, które jest szkodliwe, nie tylko ze względu na obecne techniki wypieku, ale też dlatego, że współczesne zboża to tylko z nazwy są tymi, które były niegdyś. Jeśli jednak ktoś nie może obejść się bez pieczywa, proponuję chleb bezglutenowy – przepis na Ania gotuje.
Agonia systemu opieki zdrowotnej
Jest takie powiedzenie: czemuś biedny? Boś głupi. A czemuś głupi? Boś biedny. Poseł Szczerba na pewno nie jest biedny, głodem nie przymiera, w łachmanach nie chodzi i dopóki milczy, może uchodzić za filozofa. Co zrobić, gdy nawet odezwie się z pewną dozą racji gdy mówi, żeby chorzy poszukali sobie innego szpitala. Konkretnie chodzi o oddział onkologiczny szpitala w Koninie, który nie przyjmował chorych, bo nie miał pieniędzy.
Przypominają się wyniki kontroli NIK za lata 2019-2023, zakończone wnioskiem: pomimo reform Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych”, „Narodowej Strategii Onkologicznej”, nie udało się wdrożyć Krajową Sieć Onkologiczną, choć wydano na nią ok. 130 mln zł. Nie wchodząc w szczegóły jest jak było, a nawet gorzej, gdyż w niektórych regionach onkologów było 5 razy więcej niż w innych, choć były i takie, w których nie było ich wcale.
Kto chce może zapoznać się z całością na stronie NIK, nas interesuje coś innego: mimo ogromnych środków na leczenie konwencjonalne system opieki zdrowotnej państwa nie sprawdza się.
Jak zwykle najwięcej korzystają ci, którzy znajdują się najbliżej koryta.
Zamykane są też porodówki, ostatnio w Nisku i Lublińcu. Podobno dlatego, że nie przyjmują wymaganej liczby porodów rocznie (około 400), jak i te, które zamykają się samoczynnie z powodu braku personelu, głównie lekarzy, czy problemów finansowych. Ministerstwo Zdrowia zaprzecza, że samo będzie zamykać porodówki, ale informuje, że nie wszystkie oddziały będą mogły być utrzymane ekonomicznie i pod względem personelu.
To wszystko tylko słowa mające zaciemnić prawdę: system bankrutuje i ile by nie wlano w niego kroplówki, na nic to się zda.
Na zakończenie proponuję przeprowadzenie ćwiczenia mentalnego, polegającego na próbie odpowiedzi na pytanie: dlaczego teraz brakuje pieniędzy, a było ich w nadmiarze w czasie kowidiozy. Innymi słowy: dlaczego teraz szpitale nie mają pieniędzy, a miały je nawet na puste łóżka właśnie wtedy?
Zabójcze terapie leczenia nowotworów czyli medycyna „rokefelerna” w polskim wydaniu
Niemiecki lekarz Stefan Rastocny w książce „Biorezonans i inne techniki terapeutyczne” pisze, że od 50 do 80% diagnoz stawianych w niemieckich szpitalach jest błędnych, co wynika z oficjalnych statystyk medycznych!
Dla osób, u których zdiagnozowano chorobę nowotworową oznacza to, że co najmniej połowa z nich (a być może więcej) nie ma żadnego raka i jest albo ofiarą pomyłki diagnostycznej, albo ofiarą świadomego oszustwa!
A ponieważ leczenie chorób nowotworowych przynosi lekarzom i szpitalom największy zysk, jest wielce prawdopodobne, że „diagnozują” one chorobę nowotworową tylko po to, aby poddać go zupełnie niepotrzebnej terapii, za którą ichni NFZ zapłaci ogromne pieniądze. Polska przoduje w statystykach amputacji stóp cukrzycowych, a to dlatego, że za amputację stopy NFZ płaci 5 tysięcy złotych, zaś za leczenie 4 tysiące zł.
Jeśli ktoś łudzi się, że takie przekręty są niemożliwe w świetle etyki lekarskiej, to przypomnę, że środowisko to dało się poznać z jak najgorszej strony w czasie tak zwanej pandemii, w czasie której ludzie ci tylko w Polsce „wymordowali” ponad 250 tysięcy chorych pacjentów!
Niezależnie od tego, czy nowotwór zdiagnozowano pomyłkowo, czy faktycznie, pacjenci zostaną poddani chirurgicznemu usunięciu tkanki „nowotworowej”, następnie radioterapii i chemioterapii. W wyniku tej „nowoczesnej” terapii onkologicznej, 97% z nich umrze w krótkim czasie (do 5 lat od operacji) a tylko 3% dożyje 5 lat i dłużej.
„Nowoczesna” terapia leczenia chorób nowotworowych nie ma żadnego uzasadnienia nie tylko w świetle przytoczonych statystyk, ale również urąga elementarnej wiedzy medycznej, bo za zdrowie odpowiada układ odpornościowy.
Za odporność organizmu w dużej części odpowiada mikrobioton jelitowy, czyli mikroorganizmy żyjące w jelitach. Jeśli człowiek w wyniku nieprawidłowego odżywiania i trybu życia (lekomanii, szczepień, stresu, itp.) zatruje ten mikrobioton, to jego odporność immunologiczna dramatycznie spada. Organizm „zalewany” truciznami nie ma siły je neutralizować i przechodzi w tryb ich magazynowania, w specjalnych „workach”, co lekarze nazywają guzami nowotworowymi.
Guzy nowotworowe to takie „kosze na śmieci”, otoczone specjalną tkanką, która izoluje „kosz” z truciznami od zdrowych tkanek.
Chirurgiczne usunięcie takiego guza, a wcześniej uszkodzenie jego „otoczki” w czasie biopsji (pobierania materiału do badań), jest najgorszą rzeczą jaką można w takiej sytuacji wykonać! Część trucizn jaka się w czasie tych operacji wydostanie z „kosza” infekuje zdrowe tkanki organizmu, co zmusza go do tworzenia następnych „koszy” zwanych „przerzutami”.
Po chirurgicznej operacji usunięcia guza ordynowany jest absurdalny, z medycznego punku widzenia, zabieg chemioterapii, polegający na „zalaniu” organizmu trucizną, która ma teoretycznie zniszczyć tak zwane przerzuty.
Chemioterapia niszczy cały organizm, w tym mikrobiotę jelitową, co prawie całkowicie pozbawia organizm odporności immunologicznej!
Potem z kolei pacjent poddawany jest radioterapii, czyli naświetlaniu organizmu falami radiowymi o wysokiej częstotliwości. Suma tych „terapii” wyniszcza człowieka, uśmiercając go w czasie średnio 2 lat!
Prof. Tsonwin Hai odkrył (źródło: https://www.termedia.pl/onkologia/Paradoks-chemioterapii-leczy-raka-i-ul...), że chemioterapia powoduje eskalację tak zwanych „przerzutów”!
Jaka powinna być terapia chorób nowotworowych w świetle przedstawionej hipotezy? Przede wszystkim zwiększyć odporność, przerwać proces „zalewania” organizmu ludzkiego toksynami pochodzącymi z pożywienia, leków, szczepionek, itp.








