Mietek Kowalcze: Suplementy czeskie. Odcinek VIII

W jednym z poprzednich odcinków zapisałem drobne marzenie: czy u nas jest możliwe takie proste (czeskie) rozwiązanie, a dotyczące ważnych rocznic, świąt, osób itp.? W tym przypadku miałem (i mam) na myśli setną, dla Czechów i dla nas, rocznicę niepodległości/państwowości. W czym istota owej mrzonki? W znalezieniu prostego rozwiązania właśnie. Bez konieczności powoływania komisji, komitetów, ba, departamentów ds. uroczystości. Tak tak, istnieją takie w strukturze naszych władz. I mają się dobrze. Finansowo. A same uroczystości przez owe departamenty przygotowane i tak, w efekcie, przenoszą sedno świętowania. Na przykład z kombatantów na obecnych ministrów, prezesów, burmistrzów i przewodniczących. Znacie to, prawda? Autor nie ukrywa, że to "przesunięcie" jest swego rodzaju stałym, nieznośnym i bulwersującym utrapieniem. Nie tylko piszącego te słowa. W tym cyklu jednak takich wątków nadmiernie nie rozwijamy. Tak więc do rzeczy. Czesi nie powołali żadnej oficjalnej instytucji do fetowania setnej rocznicy niepodległości - jubileuszu własnej państwowości. W to miejsce rozpoczęli dyskusję. O wielu, bardzo różnych sferach państwowości właśnie, w kontekście dawniejszym i tym najbardziej bieżącym. Jednym z dyskutantów jest także Vaclav Klaus - superelita czeskich polityków. Jego wypowiedź ma wszelkie cechy myślowej prowokacji. Ani krztyny poprawności politycznej. W kilku sferach i tematach. Pretekstem i punktem odniesienia jest dla niego dwudziestolecie umowy Czechy-Niemcy. Prezentuje jej pozytywne strony, funkcjonujące dobrze do dzisiaj, uchyla nieco kuluarów, wreszcie nie ukrywa, że tuż o podpisaniu, w czasie konferencji prasowej, Helmut Kohl "ograł" go umiejętnie, nie tylko przed dziennikarzami. To między innymi upoważnia go do postawienia dwóch hipotez na nasze tu i teraz (czeskie, polskie, jeszcze paru krajów) w UE. Dwie sprawy nadmiernie wzmacniają, w jego przekonaniu, miejsce Niemiec w Europie, a które to sprawy państwo niemieckie umiejętnie (czytaj: bezwzględnie) politycznie wykorzystuje, także przeciw nam jak dodaje prezydent Klaus. Pierwsza z nich to imigranci. Ta samodzielna decyzja (bez nijakich konsultacji) A. Merkel o przyjmowaniu uchodźców została znakomicie politycznie i moralnie rozegrana do różnorodnych zadań i celów politycznych. Niemiecki "majstersztyk". Drugi temat - sprawa energii. Odnawialnej, zielonej, eko. Ograniczającej smogową klasykę. Narzucanej w konkretnych rozwiązaniach innym państwom. Głównie przez Niemców. Znowu. Czesi nie mogą sobie poradzić z ostrawskim zagłebiem węglowym podobnie jak my z naszymi kopalniami. W sporym procencie bazują na "czarnej" energii, choć mają na przykład sporo hektarów przykrytych bateriami słonecznymi. Z rozmów z OKD kolejny prywatny inwestor właśnie się wycofał, jak podkreśla V. Klaus, no bo przecież jak długo to może być dochodowy interes, skoro rozstrzygnięcia prawne nie sprzyjają? Te rozstrzygnięcia "pożyczone" z ustawodawstwa europejskiego (czytaj: niemieckiego). Były prezydent kładzie nacisk na wyliczone tematy, takich sfer życia w Czechach dotyka, zabierając głos w narodowej rozmowie. A jakie tematy u nas się pojawią, kiedy będziemy się szykować do celebrowania setki? Jak będzie wyglądało samo świętowanie? Podpatrzmy sąsiadów i porozmawiajmy - twardo - o naszym jubileuszu? W różnych aspektach. Również tych bieżących. A później porządnie poświętujmy.